niedziela, 26 sierpnia 2018

Pudrowy róż w miejskim wydaniu



Letnia aura sprzyja delikatnej, kobiecej kolorystyce w naszych ubiorach. Pastele pokochałyśmy już kilka sezonów temu, ale od wiosny 2018 weszły one na dobre do naszych szaf. Blondynki (ale nie tylko!) uwielbiają pudrowy róż, który przywodzi na myśl słodką watę cukrową, malinową rozpuszczalną gumę Mamba a dla wysublimowanych smakoszy lody różane... ;) Zrobiło się bardziej smacznie niż modowo? Oto właśnie chodzi!  

Dlaczego pastele są takie fajne? 
  • zdecydowanie łatwiej wprowadzić je do naszej garderoby, aniżeli jaskrawe kolory - są delikatne przez co łatwiej komponują się z innymi kolorami 
  • są stylowe - nie narzucają się 
  • każda z nas może wybrać odcień swojego ulubionego koloru w wersji pastelowej 😍 Lubisz zieleń? - wybierz kolor pistacjowy. Uważasz, że niebieski strój ładnie podkreśla błękit Twoich oczu? - postaw na pastelowy błękit. Chcesz podkreślić kolor wakacyjnej opalenizny? - kolor miętowy sprawdzi się do tego idealnie! 
Sierpień i początek września to idealny moment, aby włożyć długie spodnie, czy cienką koszulę z długim rękawem. Ranki, popołudnia i wieczory są już nieco chłodniejsze. Pamiętajcie, że są to wciąż letnie miesiące w których warto postawić na letnie barwy (nie chcemy przecież jeszcze sprowadzać zimy). Tej jesieni pastele odejdą raczej do lamusa (królować będą diametralnie inne kolory). To dla Was ważna informacja o ile przejmujecie się aktualnymi trendami, ale jeśli tak jest korzystajcie z pasteli teraz ile jeszcze się da :) 

Stylizacja, którą możecie zobaczyć na zdjęciach to propozycja miejska sprzed kilku dni. Motyw przewodni: pudrowy róż, cel do osiągnięcia: ma być lekko i wygodnie. Spodnie, które mam na sobie to propozycja Zary, która okazała się być hitem wiosenno-letniej tegorocznej kolekcji. Nic dziwnego, kolor spodni jest piękny, a fason można uznać za genialny. Spodnie 7/8, na kant, z bardzo wysokim stanem oraz grubym paskiem z klamrą w kolorze spodni oraz bocznymi kieszeniami. Spodnie podkreślają talię oraz eksponują i optycznie poszerzą biodra. Osobiście w tym fasonie czuję się idealnie. Spodnie rewelacyjnie wyglądają do szpilek. Szczególnie tych z wąskim noskiem, których ja niestety ze względów zdrowotnych staram się unikać. 

W celu przełamania słodyczy różowego koloru do pasiastej koszuli dodałam wyraziste dodatki: fioletową torebkę z ćwiekami, bransoletkę ze skóry z koralikami oraz srebrne sandałki. Do pasteli bardzo pasuje srebro oraz złoto - które można uznać za totalną klasykę gatunku. Każda z nas ma przecież z pewnością w jednym albo drugim kolorze sporo biżuterii lub dodatków. ;) 

Zapraszam Was teraz do obejrzenia reszty zdjęć.💓 
Napiszcie koniecznie co sądzicie o pastelach i w którym pastelowym odcieniu (róż, niebieski, zielony, żółty, a może jeszcze inny) czujecie się najlepiej i dlaczego? :) Ciao! 😊

Na zdjęciach mam na sobie:
Koszula Stradivarius 
Spodnie ZARA
Buty Kulig 
Torebka Top Secret 
Kolczyki Yes 
Szminka Avon, True Color Matte Lipstick, kolor: Pure Pink 

niedziela, 19 sierpnia 2018

Chic! czyli sekrety stylu Francuzek


Od wielu lat kobiety na całym Świecie podglądają (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) sekrety stylu życia, podejścia do mody oraz dbania o urodę Francuzek. Wiele kobiet z innych krajów, które zamieszkały we Francji diametralnie zmieniło swoje podejście do wielu spraw. Francja stała się symbolem luksusu, dobrej jakości oraz wyrafinowanego stylu życia. Co aż tak bardzo pociąga nas ku francuskiemu stylowi? Powiem Wam, że wcale nie chodzi o czerwone usta, małą czarną, duże ciemne okulary, czy kieliszek wina, choć pewnie po części przez taki pryzmat patrzymy na Francuskie Kobiety. Same te elementy stylu to zbyt mało, żeby odwzorować francuski szyk i klasę. 

Francuskie Kobiety to nie wystylizowane damy, ale inteligentne pasjonatki życia. Cechuje je duża ambicja, chęć odegrania swojej życiowej roli najlepiej jak tylko się da oraz całkiem sporo próżności... :) Francuzka kobieta wymaga od siebie niezmiennie dużo, a przy tym akceptuje rzeczywistość taką jaka jest i stara się wycisnąć z niej jak najwięcej dla siebie i swoich bliskich. Nie objada się słodyczami i nie nadużywa wina. Wie, że złotym środkiem jest zachować umiar w każdej dziedzinie życia. Chce by postrzegano ją jako kobietę naturalną, zadbaną, dobrze wyglądającą (jak na swój wiek) oraz jako ciekawą rozmówczynię. Francuzka nie zadowala się byle czym, stawia jakość ponad ilością, ale też czasem potrafi ulec pokusie zjadając jedną czekoladkę więcej. ;) 

1. Francuzki chcą być szykowne. Wdzięk, elegancja, pewność siebie, dobre maniery oraz przede wszystkim inteligencja to jedne z ważniejszych cech, które należy w sobie pielęgnować. 

Szykowność Francuzek zahacza także o temat mody...nie inaczej. ;) Jednakże nie jest to priorytet. 

2. Moda Francuzek to przede wszystkim moda umiaru/ moda minimalizmu. Tak, to bardzo ważne stwierdzenie, którym należy zacząć ten wątek. Minimalizm to dla Francuzki podstawowa zasada stylu ubioru. Francuzka szukając sukienki dla siebie postawi raczej na proste, kobiece formy, aniżeli na nieregularne kształty i ozdoby typu suwaki, cekiny. Francuzce wystarczą czasem trzy dobrze dobrane elementy ubioru by stworzyć interesujący i dobrze wyglądający zestaw. 

3. Francuzki cenią jakość ponad ilość. Wychodzą z założenia, że jedna rzecz dobrej jakości posłuży im przez wiele lat (będzie to dobra inwestycja), a poza tym w dobrej jakości rzeczy będą wyglądały o wiele lepiej aniżeli w rzeczy słabej jakości. Dziesięć słabej jakości swetrów nie uczyni Cię stylową, a jeden dobrze dobrany, wełniany lub kaszmirowy sweter już tak. 

4. Francuzki wybierają naturalne tkaniny. Kaszmirowy sweter, wełniana spódnica, bawełniana bluzka, czy jedwabna koszula to podstawowe tkaniny,  które Francuzki uwielbiają. Syntetyczne tkaniny takie jak poliester, akryl, czy  nylon we Francji są po prostu passé. Dzięki temu, że są to tkaniny naturalne Francuzki czują się w nich komfortowo. 

5. Francuzka tworzy swoją idealną garderobę, która posłuży jej na lata. Garderoba Francuzki jest przemyślana i klasyczna. Charakteryzuje ją brak udziwnień, klasyczne, stonowane kolory. Zaglądając do jej szafy od razu zobaczysz spójność. Dzięki tej harmonii łatwo zajrzeć do szafy i wybrać pasujący do siebie set ubrań. Dwie minuty i jesteś gotowa do wyjścia!

6. Francuzka nie podąża ślepo za modą. Po prostu jest ponad to! ;) Wybiera to co do niej pasuje niezależnie od panujących trendów. 

7. Elementem stylu Francuzek są także: zadbane, odpowiednio nawilżone ciało, delikatny, naturalny makijaż, lekko podkreślone oczy, kości policzkowe oraz mocniej podkreślone usta. Zabiegi pielęgnacyjne to dla nich nie przykry obowiązek, ale środek do lepszego samopoczucia, zwiększenia atrakcyjności oraz pewności siebie. 

8. Elegancki ubiór zaczyna się od włożenia eleganckiej i jednocześnie seksownej bielizny. Francuzki styl jest spójny. Nie ma możliwości aby na zewnątrz być "wystrojoną", a pod spodem nosić znoszoną bieliznę z przetartą koronką. Nic z tych rzeczy! Elegancka bielizna dla Francuzki to podstawa komfortu, dobrego samopoczucia oraz elegancji. Francuzka nie zakłada jej dla innych tylko dla siebie. Zakłada ją nawet wtedy kiedy wie, że nikt poza nią jej nie zobaczy. 

9. Zamiłowanie do akcesoriów. Indywidualny styl oraz szyk tworzy nie baza stylizacji, lecz akcesoria i dodatki. Francuzki kochają je i namiętnie wykorzystują każdego dnia. Do z pozoru prostej stylizacji dodają np. wełniany beret, jedwabną chustę lub szal, bransoletkę, a czasem ciekawą torebkę. 

Francuski magazyn Madame Figaro komentuje szyk Francuzek mniej więcej tak: 
Skąd u Francuzki to wyjątkowe wyczucie stylu? Mają to we krwi? Można by pokusić się o taką odpowiedź... czyżby elegancja została wpisana, przez dziesięciolecia w nawyki i zwyczaje Francuzów, uważana za sztukę życia? Z tego historycznego dziedzictwa wywodzi się zatem kulturalna skłonność do mody, do której podchodzi się z wielką uwagą, ale z pewnością nie jest ona obowiązkiem.

1. Trudno jest uchwycić, zdefiniować styl francuski, ponieważ jego aspekty są liczne….Francuski styl to zaproszenie do pokochania materiałów, kolorów i cięć, tak charakterystycznych dla stylu, którego nigdy naprawdę nie zdefiniujemy...Nieuchwytny, a zatem bardzo pożądany.
2. Francuski styl to umiejętność połączenia elegancji ze swobodą.
3. W wyborze stroju, a i całej garderoby, Francuzki kierują się prostotą i przyjemnością. Komponując swoją kreację,  zawsze sięgną po kultową, klasyczną część garderoby, którą połączą z tzw. Twist’em. Wybierając detal i akcesoria spersonalizują całość.
4. Spacerując po ulicach Paryża, trudno nie zauważyć bogactwa kobiecych strojów, zwłaszcza w zakresie dbałości o szczegóły, celebracji prostoty z gustem i jakością. 

Moją dzisiejszą stylizację - w myśl francuskiemu minimalizmowi - tworzy zaledwie kilka elementów:

sukienka + buty + okulary + torebka 

Z punktu widzenia Francuzki nie potrzeba nic więcej. Charakteru (a może nawet szyku;)) tej z pozoru prostej stylizacji nadają tutaj dodatki: krwistoczerwone usta, białe kropki na sukience, finezyjne wiązanie sukienki na ramionach oraz czarne okulary w rozmiarze XXL. 

Biżuteria jest bardzo delikatna, prawie niewidoczna. 

Osobiście styl i szyk Francuzek podziwiam od wielu lat. Szczególnie mi bliskie jest poszukiwanie dobrej jakości, naturalnych tkanin oraz totalne zakręcenie na punkcie dodatków. 
A Wy? Co podziwiacie u Francuzek? Czy ich styl jest Wam równie bliski? 

Jak to mówią Francuzki: "Jeden kieliszek wina jeszcze nikomu nie zaszkodził" ;)
Czy kieliszek wina musującego do śniadania to dobry, czy zły pomysł? - oceńcie same.
Obecnie zaczytuję się w książce pt. "Zawsze szykowna" autorstwa Tish Jett o stylu życia, poglądach i zwyczajach Francuzek. Ciekawa lektura która porusza tematy związane z: dbaniem o urodę, dietę, dress code. 
Na zdjęciach mam na sobie:
Sukienka H&M 
Torebka-koszyk secondhand 
Buty Clarks (podobne tutaj)
Okulary Guess 
Kolczyki Yes 

czwartek, 9 sierpnia 2018

Obuwie na lato | wywiad z dr. med. Cezarym Michalakiem

Paulina: Dzień dobry Panie Doktorze, bardzo miło mi gościć Pana ponownie na moim blogu. Lato w pełni, czas wyprzedaży i masowe zakupy obuwia letniego w korzystnych cenach skłaniają do refleksji. Jakie obuwie powinniśmy nosić latem, aby było ono z korzyścią dla naszego zdrowia i komfortu? Czy istnieje sezonowość zachorowań na problemy stopy?

Dr Cezary Michalak: Bardzo się cieszę z kolejnego zaproszenia do wypowiedzi na temat obuwia. Uważam, że tak; obecnie, to jest w lecie, ofiary mody mają jeszcze większe niż w zimie możliwości psucia sobie zdrowia.  I jak zwykle, problem dotyczy głównie Pań. O ile w przypadku obuwia damskiego na chłodniejsze dni, można wskazać jakieś modele, które nie są szkodliwe; z kolei lato stawia przed ortopedą trudne pytania.  Ale zacznę od czego innego. Mamy lato; nie musimy wreszcie patrzeć na modne, sine i/lub blade, odkryte kostki, które zdaniem wielu osób tak znakomicie komponują się z temperaturą ujemną, parką Alaska, szalikiem, czapką i wszystkim tym, co nosimy podczas ciężkich mrozów. Ubieranie się takie uważam za niewłaściwe ze względów zdrowotnych i termicznych, a pozwolę sobie na zacytowanie opinii, pochodzącej jeszcze z okresu, gdy mieszkałem na wyspie Lanzarote; otóż tam uważa się, że nie należy uwidaczniać zbyt białych, nieopalonych nóg. 

Paulina: Panie Doktorze, żartowniś z Pana. Ale całkowicie się z Panem zgadzam w kwestii białych kostek wystawionych na wielkie mrozy - ani to fajne, ani dobre dla zdrowia. Przejdźmy teraz jednak do obuwia letniego - latem gołe kostki są raczej wskazane, nieprawdaż? Gdy myślimy o obuwiu na lato, sandały są naturalnym skojarzeniem z ciepłymi dniami i to u obu płci. Czy ortopeda zaleca takie obuwie? W końcu stopa się w sandałach nie poci?

Dr Cezary Michalak: To prawda, że w upale sandały wykazują pewne zalety – są przewiewne… ale najpierw pytanie do specjalisty od mody: Czy sandały ze skarpetami nie stały się symbolem złego stylu?

Paulina: Mówi się, że moda oprócz dobrej prezencji ma także służyć człowiekowi. Moim zdaniem było by cudownie, gdyby jeszcze do tego nie szpeciła osoby i nie raziła w oczy na kilometr. Ja jestem estetką, gdy widzę coś takiego zaczynam patrzeć w innym kierunku. Trzeba pamiętać także o tym, że w stosunku do pewnych osób, w danych sytuacjach można także kogoś swoją "modą" urazić. Na myśl o tym przypomniała mi się pewna historia...Rok temu we Włoszech byłam świadkiem sytuacji w której pewien mężczyzna przyszedł z kobietą na kolację do restauracji ubrany w krótkie spodenki, sandały i...białe, podciągnięte wysoko skarpety frote. Nie muszę chyba mówić, że Włosi uchodzą za jeden z najlepiej ubranych narodów, a mężczyźni są bardzo restrykcyjni jeśli chodzi o modowe kanony. Zażenowane miny kelnerów w tej eleganckiej restauracji mówiły same za siebie, aczkolwiek pozostali profesjonalni i bez zarzutu obsłużyli tego pana. 


źródło: www.demotywatory.pl
Dr Cezary Michalak: Sandały mają długą historię, na pewno rzymscy legioniści nosili takie obuwie.  Moim jednak zdaniem, nadają się one szczególnie do marszu po Via Appia, czyli po względnie równej, twardej, pozbawionej drobnych kamieni czy roślin, nawierzchni, ,czyli na przykład, do zwiedzania miasta. Niemniej, mają one poważne wady. Weźmy pod uwagę sandały sportowe, używane przez niektórych nawet do wędrówek po górach. Uważam to za pomysł bardzo zły. Istotnie, w niektórych modelach podeszwa może być całkiem dobrze uformowana, i ochraniać stopę, oraz ją w jakimś stopniu stabilizować, dzięki odpowiedniemu wyprofilowaniu, szczególnie w okolicy tyłostopia,  jednak wierzchnia część buta nie daje stopie stabilności i naraża na urazy, np. skrętne. Czy widział ktoś kiedyś w Polsce pracownika magazynu bądź osobę umundurowaną w sandałach? Myślę, że nie, i z czegoś to wynika. Upadek kamienia czy innego ciężaru na stopę nie jest niczym zamortyzowany. Pośliźnięcie się na niestabilnym podłożu, gdy spod podeszwy ucieknie kamień, naraża prawie nieosłoniętą stopę na bolesne uderzenie. Do buta wpadają kamienie, błoto, kurz, czy to w górach czy na łące lub nad wodą, nasiona, liście, inne części roślin, piach na plaży; odsłonięta stopa to dla owadów żerowisko. W. Cejrowski w jednej z książek zamieszcza opowieść o tym, jak został ukąszony w palec stopy, i co z tego wynikło…polecam, ale tylko osobom o silnych nerwach. Kontakt z roślinami, dajmy na to z pokrzywą,  odkrytą stopą, nie należy do przyjemności. Wysiadanie w przybrzeżne błoto w sandałach z kajaka łączy się z tym, że z dużym prawdopodobieństwem zostawimy je tam na wieki. Nie pływa się w sandałach jachtem,  w tym celu zakłada się inne buty, osłaniające palce, które zresztą osobiście bardzo lubię.
Z uwagi na brak skarpet - przy dłuższym chodzeniu buty zaczną obcierać. I tu zresztą kwestia estetyki, a zatem pytanie do Pani: czy istnieją  stylizacje, w których sandały  mogą odgrywać rolę? Chyba do garnituru nie pasują…

Paulina: To zależy, ale ma Pan rację, że co do zasady garnitur przybiera raczej tą elegancką, formalną formę do której sandały raczej nie będą pasowały. Obecnie moda stała się jednak dość liberalna i eleganckie modele sandałków np. na przykład te na obcasie możemy śmiało założyć np. do lnianego garnituru. Bardzo polecam takie zestawienie. Oczywiście nie będzie to już strój formalny, a raczej wariacja eleganckiego stylu w letnim wydaniu. Letnie sandałki dla kobiet wydają się być idealnym rozwiązaniem także do letnich sukienek - nadadzą lekkości i powabu. Zabudowane buty do letnich sukienek nigdy nie będą prezentowały się tak dobrze jak sandałki na delikatnych paskach. 

źródło: www.snobka.pl
Dr Cezary Michalak: Zauważmy, że częste u kobiet deformacje palców stanowią powód, dla którego pacjentki zgłaszają się do ortopedy celem korekcji operacyjnej, skarżąc się także na wygląd palców, który subiektywnie nie pozwala im na noszenie sandałków. Podkreślić jednak muszę, że względy estetyczne, jako takie nie powinny stanowić czynnika rozstrzygającego w planowaniu przedoperacyjnym.

Paulina: Przez kilka lat pracował Pan jako ortopeda w Hiszpanii, klimat jest tam dużo cieplejszy, niż w Polsce. Czy w Hiszpanii nosi się sandały?

Doktor Cezary Michalak: Chyba tylko turyści je noszą.

Paulina: A jakie buty noszą Hiszpanie? 

Doktor Cezary Michalak: Oczywiście zależy to od okazji, ale też regionu i pory roku; w Polsce mamy sklepy hiszpańskich firm i można zobaczyć, jakie buty się proponuje, chyba raczej takie jak w Polsce z wyłączeniem butów mocno ocieplanych. Wrażenie co prawda jest takie, że ulubione przez wszystkich obuwie są to klapki japonki; kwestia stylu życia, bo chodzenie na plażę jest możliwe na Lanzarote przez cały rok. Ale to specyfika regionu - Kanary bywają określane jako wyspy wiecznej wiosny, ja je nazywam „wyspy wiecznego czerwca” – bo temperatura zbliżona do polskiej czerwcowej panuje przez cały rok; w kwietniu w Polsce – też wiosna - potrafi przyjść mróz, czego na Lanzarote nigdy nie widziałem; pogoda wygląda jednak inaczej w Madrycie, gdzie w zimie trzeba się cieplej ubrać.
źródło: www.badura.pl
Paulina: A co z kobiecymi sandałkami?

Doktor Cezary Michalak: Omówiliśmy sandałki sportowe, czyli modele względnie wygodne. Z butami typowo damskimi jest jak zwykle większy problem. Buty to według mnie narzędzia do chodzenia; w przypadku butów damskich, w wielu wypadkach są to narzędzia zbrodni. Sandały na koturnie – to chyba najgorszy rodzaj obuwia dla kobiety, jednocześnie wydaje się on bardzo popularny. To chyba w zeszłym roku była moda na takie obuwie, ale w wersji z płaską wysoką podeszwą, jednakowej wysokości z przodu i z tyłu? 

Paulina: Tak, niestety, te obuwie niestety wciąż możemy spotkać w ofercie firm obuwniczych. Testowałam je i niestety wydały mi się bardzo toporne i sztywne, niemalże jak niegdyś chodaki...

Doktor Cezary MichalakWidzę, że mamy podobne odczucia. Zniekształcenie chodu, jakie musi wystąpić w takim obuwiu, nie ma moim zdaniem nic wspólnego z elegancją; wygląda to, jak chodzenie na 2 cegłach przywiązanych do podeszew. Buty z powodu ich wysokości są niestabilne – nie ma możliwości, żeby stopa była dobrze ufiksowana przez te kilka paseczków, a ich podeszwa, z powodu grubości, się nie zgina przy przekolebywaniu stopy. W ortopedii mówi się o cechach prawidłowego chodu, jedną z nich jest jego harmonijność – co ulega ewidentnemu zaburzeniu; zapraszam do dokonywania własnych obserwacji i wyciągania wniosków. Środek ciężkości ciała podczas chodu powinien być mniej więcej na tej samej linii poziomej, wówczas wydatek energetyczny jest najmniejszy, niestety, przy podeszwie, która się nie zgina, środek ciężkości ciała poruszany jest w górę i w dół; chodzenie staje się męczące i nieefektywne.  W praktyce ortopedycznej widziałem wielokrotnie urazy stawu skokowo-goleniowego czy kości śródstopia, po nagłym wygięciu na bok stopy, gdy koturn omsknął się na nierównym podłożu, np. bruku. Zakładanie  tego obuwia do wędrówek po mieście to wyjątkowy nonsens. 
Nota bene, Pani porównanie z drewniakami jest bardzo trafne, chociaż drewniaki są chyba bardziej stabilne, ale również nie zginają się przy chodzeniu oraz nie amortyzują uderzenia o podłoże. Widząc holenderski obrazek, przedstawiający sadzenie tulipanów, na którym wszyscy nosili saboty – buty całkowicie z drewna - zastanawiałem się, jak było możliwe chodzenie w czymś takim. Dla mnie buty owe nadają się jedynie do chodzenia po zaoranej miękkiej ziemi czy po błocie; nie wyobrażam sobie maszerowania w drewniakach po bruku czy kamieniach. W ogóle buty na drewnianej podeszwie moim zdaniem powinny przejść do historii. 
źródło: www.avanti24.pl



Paulina: A klapki i japonki? Nosimy je nie tylko na plażę, czy na basen ale także do miasta... 

Doktor Cezary Michalak: Tak, w Hiszpanii są szalenie popularne, tak jak w wielu ciepłych krajach, choć nie tylko – na przykład lubi się je w Wielkiej Brytanii. Pamiętam, jak na kursie chirurgii stopy w Barcelonie Bellvitge ktoś zadał pytanie, co myśleć o modzie na klapki. Ortopedzi popatrzyli po sobie, wszyscy chyba myśleli to samo – że buty są przyjemne do pójścia na plażę, ale nie są zdrowe… ale nikt nie chciał tego głośno powiedzieć, bo przecież mnóstwo ludzi je nosi i nie da się tego zabronić. Ja nie zalecam ich do dłuższego chodzenia, nie są stabilne oraz niezbyt dobrze chronią stopę, nie da się założyć do nich wkładek, nie nosi się do nich skarpet. Jednocześnie, te lepiej wyprofilowane, pozwalają na chodzenie nawet przez dłuższy czas, nie niszcząc stopy – to zatem bardzo ważne, aby były one dobrej jakości; te najprostsze to chyba tylko na basen; ważne przy tym, w jakim stanie jest stopa i czy nie mamy bolesnej deformacji. Powstaje pytanie, jak Azjaci mogą chodzić cały dzień w japonkach - mój pogląd jest taki, że to kwestia przyzwyczajenia oraz niższej masy ciała – oni są drobniejsi niż Europejczycy, więc obciążenia dla stóp są zupełnie inne. Ale nie zakładajmy japonek idąc na Giewont, nawet będąc drobną kobietą. 

źródło: www.symbiosis.com.pl
Paulina: Szczyty popularności bije firma niemiecka marka Birkenstock, której korzenie sięgają roku... 1774 (!!!). Firma produkująca te obuwie ma w swojej nazwie słowo "ortopedia", a jej założyciel zaczynał od produkcji zdrowotnych wkładek do obuwia. Obecnie w profilowanych klapkach/ japonkach Birkenstock z charakterystyczną korkową podeszwą chcą chodzić niemalże wszyscy - zarówno kobiety  jak i mężczyźni. Sporo modeli dostępnych jest w wersji unisex.  Czy te buty może Pan polecić swoim pacjentom? 

Dr Cezary Michalak:  Nie wiedziałem, że są takie popularne… Miałem kiedyś podobne buty, robił je Otmęt, wyglądały jak kopia tych niemieckich i faktycznie były dość wygodne – pięta w miarę stabilnie tkwiła w wydrążeniu, szerokie paski względnie dobrze, jak na klapki, trzymały stopę, a podeszwa faktycznie amortyzowała podłoże i komfort chodzenia w tym obuwiu był niezły. Ale moi pacjenci obojga płci uważają te buty za brzydkie i nie chcą ich nosić. Pamiętam reklamy samochodu Trabant, szczególna uroda tych butów kojarzy mi się właśnie  z tym enerdowskim designem. Ale tu już wchodzimy w Pani domenę, jaką jest estetyka, i indywidualne odczucie smaku u każdego z nas.

Paulina: Panie Doktorze, bardzo dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że wiele z nas sporo z niej wyniesie, dobre zdrowie to przecież nasz spokój ducha i pozytywne nastawienie każdego dnia. Jest zatem o co walczyć. Dziękuję raz jeszcze, życzę samych sukcesów medycznych i ... do szybkiego zobaczenia! :) 

Dr Cezary Michalak: Do zobaczenia! 



Doktor nauk medycznych Cezary Michalak to lekarz specjalista 2. stopnia ortopedii i traumatologii narządu ruchu z ponad 20-letnim doświadczeniem. Absolwent Akademii Medycznej w Warszawie. Wykonuje zabiegi ortopedyczne z zakresu chirurgii stopy. Przyjmuje pacjentów w językach: polski, angielski, hiszpański, niemiecki. 


czwartek, 2 sierpnia 2018

Summer is blue | sukienka vintage


Chcąc oderwać się od nowoczesnej, szybkiej mody sięgam po ubrania i dodatki w stylu vintage. To co je wyróżnia to oryginalne kroje, dobrej jakości tkaniny oraz niepowtarzalność egzemplarzy. Ubrania vintage możecie znaleźć w przeróżnych miejscach (więcej na ten temat pisałam w poście dostępnym tutaj - znajdziesz w nim adresy butików vintage, targów modowych oraz sklepów internetowych). Jeśli chodzi o modę vintage największą rolę odgrywają u mnie zdecydowanie targi modowe. Z kilku powodów: po pierwsze na targach wybór ubrań i dodatków vintage jest bardzo duży - wystawcy specjalnie przygotowują się do nich i przyjeżdżają z  pełnym asortymentem, po drugie rozmiarówka vintage jest trudna to ocenienia "na oko", można się tu bardzo pomylić. Po trzecie fasony ubrań to modele z dawnych lat. Aby ocenić, czy nam pasują najlepiej byłoby je przymierzyć, a taka możliwość jest na targach. Wisienką na torcie jest fantastyczna atmosfera, która panuje na targach vintage. :) 

Sukienkę ze zdjęcia znalazłam podczas jednej z tegorocznych edycji Targów Vintage w Kinie Luna w Warszawie. Sukienka została wykonana w 100% z bawełnianej tkaniny, przypominającej jasny, cienki denim. Wycięta "góra" ładnie wysmukla ramiona, odcięcie w pasie podkreśla talię, marszczenia ukrywają boczki, a zapięcie na guziczki wydłuża optycznie sylwetkę. Aby dodać trochę francuskiego sznytu na szyi przewiązałam długą, błękitną apaszkę. Letnia torba w paski, skórzane brązowe sandałki oraz miedziane kolczyki z błękitnymi koralikami dopełniają cały błękitny look. Błękitna jednolita sukienka może być bazą do wielu stylizacji. Poszalej natomiast z dodatkami. Dzisiaj mam dla Was pomysły na dwie stylizacje z błękitną sukienką. Pierwsza to uzupełnienie o dodatki współgrające z sukienką tj. odcienie błękitu oraz brązu o których pisałam powyżej, a druga to... ;) 


Na zdjęciach mam na sobie: 
Apaszka Lavard 
Kolczyki i bransoletki przywiezione z wakacji 
Torebka Atmosphere 
Sandałki skóra naturalna, przywiezione z wakacji


Pomysł na inne zestawienie z błękitną sukienką w tle to dodanie do niej dodatków w odcieniach różu. Zamszowe klapki z dużą kokardą w kolorze bladego różu, wykonana z naturalnego tworzywa torebka-kuferek oraz kolczyki-chwosty to 3 różowe elementy, które fajnie ją dopełniają. Jest lekko i wakacyjnie. Jeśli chodzi o kolczyki-chwosty obecnie na rynku jest ich bardzo dużo. Model ze zdjęć urzekł mnie tym, że jest lekki jak piórko i praktycznie nie wyczuwalny podczas chodzenia.  

Lubicie styl vintage i sukienki maxi? Dajcie znać, jak wyglądają Wasze ulubione vintage stylizacje na lato? :) 


Na zdjęciach mam na sobie:
Buty Mint & Berry (Zalando) 
Torebka secondhand 
Kolczyki Super-pharm 
Bransoletki przywiezione z wakacji